Starczewską zaczęłam czytać dekadę temu.
Imponowała mi od pierwszego gryza: studia za granicą, praktyki w Parlamencie Europejskim, pochłonięta nauką języków obcych, spragniona tańca… w końcu wyładowała w Brazylii. Brazylii!! Tej za Oceanem! Łykałam każdy wpis z jej bloga po kilka razy.

Samba, latynosi, kokosy – chciałam mieć to wszystko!
Każdy krok z jej życia bym tym, którego już wyglądałam na swojej ścieżce.
Nie zazdrościłam jej. Kibicowałam jej!
Głaskałam ją i przytulałam w myślach, gdy było jej smutno. Śmiałam się do łez z jej przygód. Cały czas jej kibicowałam.
Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęła się spełniać moja przepowiednia: studiowanie na drugim kontynencie, coraz bardziej egzotyczne języki, kokosy wszędzie…

Uczyłam się tańca brzucha na zmianę z sekretami mnichów w tybetańskich świątyniach.
Zapomniałam o Starczewskiej.
Gdzieś się schowała. O mnie też zapomniała.
Kilka tygodni temu natknęłam się na kampanię Martyny Wojciechowskiej „I am enough”.
Dlaczego nie po polsku? – zastanawiałam się.
Jestem wystarczająca… – myślałam – czy to nie brzmi lepiej?
Wystarczająca. Wystarczająca. Wystarczająca…
Starczewska!!! Co u Wio!? Od razu odpaliłam www.starczewska.com i… szok. Nie mogłam uwierzyć. Nie ma ani śladu po podróżniczym blogu. Ani słowa!
Jest za to kreacja buissneswomen z Pragi. Pani swego losu. Pani z pieskiem.
Napisałam.
⁃ Aga! Jaką ty masz zajebistą stronę! Gdzie te masaże? – Odpisała natychmiastowo.
⁃ W Amazonii! Dopiero wyszłam z dżungli, po pół roku bez prądu i internetu. Biorę się za aktualizacje.
⁃ Przywieź tam jakieś açaí!
⁃ Wio! Gdzie jest blog?
⁃ Nie ma. Usunęłam.
⁃ Ale tak… wszyściutko? Czemu?
⁃ Znasz przecież boginię Kali. Przychodzi i niszczy wszystko. Na zrównanej ziemi powstanie coś nowego.
I tak się zaczęło.
Astrobabe.
Przewertowałam całe. Łzy wzruszenia. Duma. Radość.

– Wio!!! Ty jesteś astrolożką! Znowu jesteś przede mną! Znów realizujesz moje marzenia! Tak bardzo interesuję się astrologią, a Ty już o niej uczysz! Znowu jestem w tyle!
– Jakie w tyle! To ja jestem lata świetlne za tobą! Ja nawet w psie nie dostaję piętami do ziemi! – Śmiała się pokazując pozycję ‘Psa z głową w dół’ z jogi.
I dalej było już coraz weselej.
Odnalazłam moją Bratnią Duszę.
Tęskniłam za nią.
Znów będę się od niej uczyć. Znów chłonąć inspiracje. I to jakie!!!

Astrobabe Journal to nie jest podręcznik z Hogwardu.
Astrobabe Journal to podręcznik z Kosmosu!
Ciary mam od pierwszej strony!
Ta książka do ciebie mówi! Ta książka czeka na twoje odpowiedzi! Ta książka wie o tobie wszystko!
Zastanów się, czy masz tyle odwagi, żeby ją otworzyć…

12.11
Trzecia w tym roku koniunkcja Plutona i Jowisza w Koziorożcu – rozpoczęcie nowego, 12-letniego cyklu – transformacja i poszukiwanie prawdy w kontekście struktury, władzy i zewnętrznych autorytetów.
Jaka jest Twoja relacja względem autorytetów? Kto jest dla Ciebie autorytetem?
Co potrzebuje się w tym temacie przetransformować?
14.11
Mars (w Baranie) wychodzi z retrogradacji, w której był od 10.09.2020 – czas na działanie i podążanie za własnym instynktem.
Czy słuchasz własnych pragnień?
Czy pozwalasz sobie na odwagę?
Fragment Astrobabe Journal.
Photo credit: starczewska.com